środa, 18 stycznia 2012

Nie musisz podążać

Nie musisz podążać jakąś czy którąś ścieżką żeby dotrzeć do celu. Nie wysilaj się - nie ma żadnych ścieżek oprócz spacerowych i rowerowych. Celów duchowych i poza duchowych też nie ma, bo gdyby były, to koń i słoń również by nimi podążali i swoje duchowe cele realizowali. Wszak należą do jedni życia jak człowiek. Nie w mniejszym ani w większym stopniu. Nie musisz zmieniać świata ani siebie. To samo życie dokonuje zmian tak jak chce i na ile chce. Jeżeli już coś możesz zrobić to WYLUZOWAĆ SIĘ. Dzieje Twego życia nie mają szczególnego znaczenia. są podobne do dziejów, doświadczeń innych ludzi, których na tej Ziemi, na tym globie są miliardy i żyły miliony.Pojęcie Bóg wyjęte jest z kiepskiego żartu i religijnych baśni. Życie bawi się Tobą, a że jesteś cząstką i formą życia - JESTEŚ WAŻNĄ ISTOTĄ. Nie zamartwiaj się przyszłością, a szczególnie dniem 21.grudnia 2012 roku. Dzień ten nadejdzie i przeminie jak wiele innych dni.CIESZ SIĘ ŻYCIEM.Pozdrawiam Ciebie Czytelniczko, Czytelniku serdecznie i wszystkiego najlepszego w roku bieżącym życzę.Spokoju, wyluzowania i delektowania się strawami życia.

środa, 3 marca 2010

Cytaty

Cytaty: I/ " Istnieją tylko dwa fakty niezaprzeczalne; narodziny i śmierć. Odległość w czasie od przyjścia na świat do momentu zgonu - jest drogą do śmierci. U niektórych ludzi droga ta jest długa u innych krótka. Może ona być szeroka, wąska, prosta, kręta lub ciernista. I wszystko co może na tej drodze człowieka spotkać, człowiek przyniósł ze sobą na świat."( słowa jasnowidzącego Józefa Marcinkowskiego ps. Akhara Jussuf Mustafa, zm. w 1993 roku w Myślenicach, z zawodu pedagog, prawnik, był także działaczem ruchu ludowego do 1949 r. )
II/ "Większość ludzi uznaje życie za bitwę ale to nie bitwa, to gra." ( cytat z książki aktorki i pisarki Florence Scorel Shinn 1871 - 1940 )
III/ " Obudzony. W głębokiej starości z pogarszającym się zdrowiem, obudziłem się w środku nocy i wtedy tego doznałem. Było to uczucie szczęścia tak olbrzymiego i doskonałego, że w życiu minionym istniały tylko jego zadatki. I to szczęście nie miało żadnych powodów. Nie usuwało świadomości i nie znikała przeszłość, którą w sobie nosiłem razem z moją zgryzotą. Teraz nagle została włączona jako potrzebna część całości. Jakby jakiś głos mówił:" Nie martw się, wszystko odbyło się tak, jak być musiało, zrobiłeś, co tobie było wyznaczone, i nie musisz już myśleć o rzeczach dawnych". Spokój, który czułem, był spokojem zamknięcia rachunków i łączył się z myślą o śmierci. Szczęście po tej stronie było niby zapowiedź tego samego po drugiej stronie. Zdawałem sobie sprawę, że otrzymuję dar nieoczekiwany, i nie mogłem pojąć, dlaczego spadła na mnie ta łaska." ( Czesław Miłosz, z tomu " To" 2001 roku .)

niedziela, 28 lutego 2010

Marionetki!....

Będąc na spacerze wstąpiłem na parę minut do księgarni " EMPiK ". Przejrzałem prasę a następnie podszedłem do regału z polską literaturą piękną i wziąłem na chybił trafił tom " Lalka " Bolesława Prusa. Otworzyłem ten egzemplarz na "przypadkowych " stronach ( 565 i 564 ). Przeczytałem na nich te oto fragmenty zawierające słowa o Rzeckim i słowa wypowiedziane przez samego Rzeckiego: " Po raz tysięczny w życiu przysłuchiwał się melodiom grających tabakierek i patrzył: jak niedźwiedź wdrapuje się na słup, jak szklana woda obraca młyńskie kola, jak kot ugania się za myszą, jak tańczą krakowiacy, a na wyciągniętym koniu pędzi dżokej. I przypatrując się ruchowi martwych figur, po raz tysięczny w życiu powtarzał: " Marionetki!...Wszystko marionetki!...Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co każe sprężyna taka ślepa jak one..."
Trochę wcześniej na stronie 564 ( Wydawnictwo Zielona Sowa Kraków 2009 ) Bolesław Prus napisał; " Był w tak dobrym usposobieniu - oczywiście mowa o Rzeckim, przypisek mój - , że wydobył spod łóżka gitarę i przy akompaniamencie zaczął nucić: " Wiosna się budzi w całej naturze / Witana rzewnym słowików pieniem.../ W zielonym gaju, ponad strumieniami, / Kwitnęły dwie piękne róże..."
Mamy już piękne przedwiośnie. Za chwilę idę na przedwiosenny spacer.....A co do zacytowanego fragmentu: "Marionetki!...Wszystko marionetki!..." - pomyślmy czy nie jesteśmy podobni tym marionetkom, którymi bawił się Rzecki? Być może nami bawią się jacyś kosmiczni " Rzeccy"? Samo Życie.
Uniwersalną wiedzę o życiu znajdziemy wszędzie. Możemy znaleźć i w " Lalce " Bolesława Prusa.
Przypominajmy sobie od czasu do czasu treści powieści wchodzących do kanonu polskiej literatury pięknej i nie tylko polskiej. Wyciągajmy odpowiednie dla siebie wnioski. Jak już napisałem - zaraz idę na spacer, będę obserwował marionetkowy, znany mi świat.
Zachęcam czytajcie / czytajmy to co napisał Bolesław Prus, ale i sięgajmy choćby dla przypomnienia po przekazy; U.G. Krishnamurtiego, Jiddu Krishnamurtiego, Osho. Ale nie zapominajmy i o Stendhalu, Szekspirze, A. Mickiewiczu czy J. Słowackim wszak wiedza uniwersalna jest wszędzie i w literaturze i poza nią, w rzeźbie, malarskich dziełach, w naturze a nade wszystko w nas samych. Świadomość jest ta sama pod każdą szerokością geograficzną. Od i u indiańskich szamanów możemy uczyć się pełni szacunku dla natury, hinduscy jogini nauczą nas " chodzenia " ścieżkami jogi, a Murzyni i derwisze tańców oraz spontaniczności.
Wracając jednak do marionetek, którymi z satysfakcją bawił się Rzecki można by napisać na własne potrzeby wypracowanie pozaszkolne: " Jak należy rozumieć dziś, tu i teraz w wieku XXI słowa " Lalki " Bolesława Prusa: " Marionetki!... Wszystko marionetki!... Zdaje im się, że robią, co chcą, a robią tylko, co każe sprężyna taka ślepa jak one..." Myślę, że świetny byłby to temat i na pracę maturalną. Pozdrawiam i na spacer zapraszam - także na spacer po obszarach tak zwanej duchowości......"

czwartek, 4 lutego 2010

Punkt kulminacyjny

CZUJĘ. Jesteśmy w punkcie kulminacyjnym. Punkt kulminacyjny niewoli to taki w którym cierpienie, nędza, poczucie beznadziejności sięga zenitu, czyli inaczej pisząc wartości negatywne odczuwane powszechnie jako zło nie mogą się już dalej rozwijać. Dotyczy to zarówno gatunków jak i pojedyńczego osobnika. Dochodzi wówczas bądź do samozniszczenia i / lub bardzo poważnej transformacji. Myślę ale i czuję niezależnie od znanych prognoz na najbliższe lata, że teraz żyjemy w tym wielkim przełomie rewolucji dziejów planetarnych. Gdy stajemy po stronie DOBRA to niewątpliwie i siły Dobra nas wspomagają na tyle na ile to jest im dane w tych trudnych niewolniczych warunkach. Dobremu człowiekowi mam nadzieję i siły negatywne mogą pomagać, np. Szewczykowi i smok wawelski służył ziejąc ogniem. Dużo podobnych przykładów znajdujemy w baśniach i legendach. Czyli nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło, choć pewnie i kierunek odwrotny też istnieje, a mianowicie, że dobro służy złu. Cóż nie my urządzilśmy ten świat tylko na nim funkcjonujemy tymczasowo, w naszej cywilizacji średnio od 70 do 80 lat. Jedni ludzie umierają, drudzy się rodzą, wszyscy starzeją po osiągnięciu szczytowej fazy rozkwitu. Zjawiamy się tutaj dzięki lub " dzięki " aktywności seksualnej naszych rodziców. Na temat seksu napisano już mnóstwo. Warto być może jednak podkreślić fakt - pomijając teraz i piękne aspekty pożycia seksualnego - że seks jest " instrumentem ", metodą, jedyną możliwością zwabiania kolejnych więźniów / więźniarek do planetarnego więzienia o nazwie ZIEMIA. Najwięcej zapędza się więźni w krajach, bądź regionach globu najuboższych. Oddziały więzienia planetarnego o nazwach; Indie, Bangladesz, Chiny, Etiopia, Zimbabwe są przepełnione. I raczej nie wpływa ( np. w Indiach ) pozytywnie na to przepełnienie obecność wybitnych joginów, tych z najwyższych poziomów. Jogini otoczeni są swoimi uczniami, bądź chociażby kandydatami na uczniów lub pielgrzymami - ciekawskimi i wielbicielami ( bhaktami wszelakiego rodzaju ), a Życie idzie i płynie swoimi drogami i dróżkami. Powrócę jednak do seksu ( tematu seksu ); zdaje się - mam świadomość że teraz upraszczam - że seks głównie przeznaczony jest dla " dzieci". Przez "dzieci " rozumiem istoty - ludzi, które są " młode" świadomością . Proszę zwrócić uwagę , że choć część wybitnych joginów okresowo wykazuje badź wykazywało aktywność seksualną to mało który z nich pozostaje w związku małżeńskim <>. Może dlatego nie są mężami w przypadku mężczyzn, żonami w przypadku kobiet - joginek, bo nie mogliby opowiadać bzdur swej towarzyszce życia lub życiowemu partnerowi, że te osoby są najpiękniejsze, najlepsze, najmądrzejsze, najdroższe, najukochańsze. Gdyż podobnych mężczyzn i kobiet do nich na globie ziemskim jest mnóstwo. Ponadto wiedzą co wiedział i jeden z nich, mistrz dość kontrowersyjny, niejaki Osho. Osho miał stwierdzić ( cytuję za " Love,Freedom,Aloneness" czyli za " Miłość, Wolność, Samotność" wyd. przez Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, warszawa 2007 ); " Człowiek wyrósł już z rodziny. Nie ma żadnego pożytku z rodziny; istniała ona zbyt długo. Jest jedną z najstarszych instytucji, więc tylko najbystrzejsi ludzie potrafią zauważyć, że stała się martwa. Innym zajmie to jeszcze trochę czasu. Wykonała ona swoją pracę. Nie ma dla niej miejsca w nowym kontekście; nie jest odpowiednia dla nowej ludzkości, która właśnie się rodzi. Rodzina miały plusy i minusy. Była pomocna - dzięki niej człowiek przetrwał - ale przyniosła i szkody, ponieważ zdeprawowała umysł człowieka. W przeszłości nie było alternatywy, nie było możliwości wyboru czegość innego. Była ona złem koniecznym. W przeszłości nie musi być tak. Przyszłość może dawać inne rozwiązania. Uważam, że przyszłość, nie będzie jednym niezmienionym szablonem; pojawi się wiele, wiele różnorodnych stylów. Jeśli jacyś ludzie, mimo wszystko, zdecydują się mieć rodzinę, powinni mieć wolny wybór. Ale będzie ich niewielu. Na świecie istnieją rodziny - nieliczne, stanowiące mniej niż jeden procent ogółu - które są naprawdę piękne, które dają ogromne korzyści, które nie ograniczają rozwoju. Nie ma w nich autorytetów, nie ma sprawującego władzę, nie ma zachłanności; dzieci nie są w nich niszczone. Żona nie próbuje niszczyć męża, a mąż nie próbuje niszczyć żony; miłość jest wolnością; ludzie trzymają się razem z radością, nie ma innych motywów. Nie ma w nich polityki. Owszem, takie rodziny istniały na ziemi; nadal tu są. Dla tych osób potrzeba zmiany nie istnieje. W przyszłości mogą nadal żyć w rodzinie." ( strony 175 - 176, rozdz. 13.)
Proponuję także zapoznać się z treściami książek nt. " ROZMOWY Z BOGIEM" N.D.Walscha bo i tam jest mowa o znaczeniu aktywności seksualnej, o roli małżeństwa, o rodzinie, miłości, wolności i samotności.

niedziela, 17 stycznia 2010

Kim był Jezus z Nazaretu?

Przy założeniu, że ten człowiek istniał. Ewangeliści synoptyczni podają szereg sprzeczynych danych biograficznych na temat Jezusa z Nazaretu, np. dwa zupełnie inne listy genealogiczne rodu Joszui ( Jezusa ), itd., itp.Jeśli przyjmujemy za fakt istnienie tego człowieka to widać wyraźnie, że był On wybitnym joginem, wtajemniczonym w prawa Życia. Posiadał najwyższy stopień wtajemniczenia. Ludzi mających taki stopień wtajemniczenia nazywano wówczas; JEDNORODZONY SYN BOGA.
Są liczne dowody na to, że był joginem; pościł na pustyni 40 dni i nocy Współcześni jogini też to czynią. I ich biografie są niewiarygodne / sprzeczne ze sobą. Na Świecie żyje ok. 20,000 ludzi, którzy nie jedzą. Mawiają, że odżywiają się światłem lub praną. Cuda Jezusa były bardzo podobne do tych, które dziś występują w Indiach ( kwestia dotyczy wzbudzania zmarłych ). Uzdrawiania zawsze występowały pod każdą szerokością geograficzną i występują także dziś. Bioenergoterapia i tzw. duchowe uzdrawiania i dzisiaj są powszechne.W jednej z ewangelii Jezusowi przypisuje się słowa ( on sam niczego nie napisał, oprócz pisania na ziemi podczas obrony kobiety lekkich obyczajów ), w których stwierdza, że jego uczniowie będą czynić cuda podobne do jego cudów a nawet większe rzeczy czynić będą. Został ukrzyżowany, był to krzyż a nie pal jak chcą tego świadkowie Jehowy, bo tylko poprzeczkę do pala / słupa już wbitego w miejscu kaźni pomagał mu przymuszony nieść Szymon Cyrenejczyk. Pal wbity w ziemię ważył tyle, że na miejsce kaźni dostarczało go od 7 do 8 silnych mężczyzn. Jezus został więc ukrzyżowany ale na krzyżu nie zmarł. Za łapówkę, którą Józef z Armatei i Nikodem wręczyli Piłatowi został z krzyża zdjęty. Bo niby dlaczego mieliby prosić prokuratora, Piłata o pozwolenie zdjęcia z krzyża ciała Mistrza, skoro mogli zdjąc go żywego. Nie przebito mu ciała na wylot jak to uczyniono z dwiema innymi ofiarami tej kaźni. Jezus nie myślał o sobie jako zbawicielu tak jak to pojmują chrześcijanie. Sam przecież w ogrodzie ( sadzie ? ) w Getsemane prosił Ojca o to aby kielich go minął jeśli jest to możliwe. To, że został zdjęty żywy z krzyża można tłumaczyć i tym, że po ukryciu go w nie używanym jeszcze grobowcu kobiety trzeciego dnia po tej tragedii czy może dramacie przyszły zmienić mu opatrunek. Bo jak sens miałoby namaszczanie rozkładających się zwłok. Proszę wziąć pod uwagę klimat palestyński. Lecz zmiana opatrunku rannego nauczyciela miała sens. Nie był więc Jezus żadnym zbawicielem, który aby zbawić człowieka; Adama / ludzkość musiał umrzeć na krzyżu ewentualnie na palu. Myśl o zbawianiu / wybawianiu dzięki krwi była znana na długo przed narodzeniem się Jezusa. Proszę przypomnieć sobie liczne krwawe ofiary składane z ludzi i zwierząt pod każdą niemalże szerokością geograficzną. Nawet gdyby założyć, że komuś / czemuś miała służyć przelana Joszui ( Jezusa ) krew np. w celach zbawczych to ona faktycznie została na krzyżu przelana. Gwoździe ten nauczyciel miał wbite w ręce i nogi lecz nie tam gdzie ukazuje to ikonografia. Wróćmy do nowotestamentowych niewiast ( kobiet ), które zawiedzione przybyły do swoich, do domu bo zastały grobowiec pusty. Wygląda na to, że sprawa była ściśle tajna, utrzymywana w tajemnicy. Prawdopodobnie Józef z Armatei i Nikodem przenieśli mistrza w bardziej bezpieczne miejsce. Co działo się później tego nie wiemy. W tej kwestii są tylko domysły. Jedni twierdzą że udał się do Kaszmiru ( co wydaje mi się najbardziej prawdopodobne ), inni, iż zawędrował do Rzymu a nawet na półwysep Iberyjski. Ale są to tylko hipotezy. Jezus przybył tu do swoich, do 12 apostołów, 70 uczniów i większego grona bo ok. 500 dalszych uczniów. Myślę, że znany był mu " klucz " wiedzy dotyczącej najgłębszych spraw Życia wszak posiadał / zdobył najwyższy , 7 stopień wtajemniczenia. Na przykład 5. stopień wtajemniczenia wśród Żydów był określany; Prawdziwy Izraelczyk, w którym nie ma zdrady, w Egipcie z kolei można było spotkać Prawdziwego Egipczanina, w którym nie ma zdrady. Natomiast wśród Persów byli niektórzy określani mianem Prawdziwych Persów, byli też i takowi Prawdziwi Grecy. Co więc chrześcijaństwo; katolickie, prawosławne, wschodniochrześcijańskie, protestantyzm ( ewangelicyzm ) jak i nurty chrześcijaństwa o tradycji protestanckiej lub do tej tradycji w mniejszym lub większym stopniu się odwołujący ( adwentyści, badacze Pisma świętego, świadkowie Jehowy, zielonoświątkowcy, itd., itp ) ma / mają wspólnego z Jezusem zwanym Chrystusem o którym czytamy w ewangeliach? Odpowiadam - nie mają owi chrześcijanie nawet gdy zwą sie braćmi w Chrystusie <> nic wspólnego z wielkim wtajemniczonym, Jezusem z Nazaretu. Owszem twórcy wszelkich doktryn chrześcijańskich a z nimi ich zwolennicy, kontynuatorzy wielbią egregory czyli mniej lub bardziej silne istoty, byty powołane do życia w sferze mentalno-uczuciowo-emocjonalnej i przez owe kościoły oraz związki wyznaniowe przy życiu utrzymywane. Możnaby więc te rozważania zakończyć słowami; ludzie przebudźcie się. Wreszcie przebudźcie się!!! Zadajcie sobie odważnie pytanie; komu lub czemu służycie nawet często przez całe życie? Uwolnijcie się od wszelkich doktryn. Ujrzyjcie PRAWDĘ, A PRAWDA WAS WYSWOBODZI.

piątek, 15 stycznia 2010

Kim i jakim jest Jehowa?

Nie trzeba być biblistą, żeby rozumieć iż słowo ELOHIM jest rzeczownikiem
w mianowniku liczby mnogiej. Owszem EL to liczba pojedyńcza w mianowniku, ale nie ELOHIM. Księga Genesis zwana 1.Księgą Mojżesza mówi wyraźnie o tym, że to właśnie ELOHIM ( a nie jeden EL stworzył ) stworzyli niebo i ziemię. Interesująca rzecz, że JHWH ( Jahwe / Jehowa ) w innym miejscu mówi wyraźnie; " Ja Jahwe zasiadam w zgromadzeniu Elohim." Może to znaczyć, chrześcijaninie, że Jahwe był członkiem tegoż zgromadzenia, czyli EL z owych ELOHIM. Albo druga ewentualność; Jahwe był gościem - obserwatorem na tym zgromadzeniu. Czy znajdę chrześcijanina, który wskaże mi te miejsca w Starym i Nowym Testamencie, choćby jedno miejsce, w którym JHWH mówi o sobie ( czyli w mianowniku liczby pojedyńczej ), że miłuje lub kocha ludzi? Takiego miejsca nie ma, owszem jest mowa, że tak Bóg ( Jehowa a może inny El? ) "umiłował świat że Syna Swego Jednorodzonego dał(...)" oraz werset z 1 listu Jana; " Bóg ( który Bóg? ) jest Miłością." Lecz są to świadectwa ludzi a nie samego Jehowy. Czy Bóg nakazujący Żydom wyrzynać okoliczne ludy kochał ludzi? - tym bardziej uzasadnione jest to pytanie, bo Jehowa nigdzie nie twierdzi o sobie, że kochał bądź kocha ludzi. Pewnie mu się to wmawia. Tym samym tworzy wizerunek Jahwe ( Jehowy ), którego on sam nie tworzył. Inaczej pisząc idealizuje się El Jehowę. Świadectwa tych dwóch nowotestamentowych redaktorów mogły być li tylko ich subiektywnymi ocenami, a nie stwierdzeniem samego El o imieniu JHWH / Jehowa / Jahwe. Jaki jest więc bóg / Bóg, w którego wierzą i któremu wierzą chrześcijanie?

wtorek, 5 stycznia 2010

Koncepty są fałszywe

Jeden z mistrzów Tao powiedział: wszystkie koncepty i tak są fałszywe. To jest problem bycia w dualizmie, że zawsze będziemy mieli jakąś ideę, jakiś koncept, który będzie usprawiedliwiał naszą słabość i pomieszanie. Owszem wszelkie dywagacje o Bogu, duszy, świecie, wolnej woli, czy jej braku, są w świecie dualistycznym całkowicie pozbawione znaczenia, ot taka sobie rozrywka. Ale ta rozrywka a może należałoby napisać " rozrywka " była i jest z jednej strony powodem cierpień, bólu, okrucieństwa i prześladowań, z drugiej strony mnóstwu ludziom niosła i niesie pociechę oraz obietnice bez pokrycia lecz słodkie w smaku w danym czasie i miejscu. Prawdopodobnie wybitni jogini, magowie, kahuni <> i szamani pomagali i pomagają niektórym ludziom otworzyć oczy. OTWORZYĆ OCZY JEST BARDZO ŁATWO. Myślę i czuję, że można je łatwo otworzyć i bez niczyjej pomocy. Wogóle to wszystko jest bardzo proste jeśli wyrzuci się wszelkie koncepty nawet te, które obecnie do człowieka przylgnęły. I z którymi człowiekowi pozornie jest bardzo dobrze, wygodnie, etc. Na przykład na "wyższym" poziomie świadomości czas jest iluzją - jest konceptem. Ale w naszej materialnej / fizycznej rzeczywistości jest on jaknajbardziej realny. Bez poczucia czasu tutaj, na dualistycznym poziomie nie moglibyśmy funkcjonować. Jeżeli życie w tych fizycznych wymiarach potrzebuje konceptów, idei, iluzji to możemy nimi się " bawić" lecz czyńmy to świadomie. Traktujmy je jak zabawki. Traktujmy tak jak na to zasługują.